Czy Kościół ma o czym rozmawiać ze światem? Mamy być otwarci i akceptujący – liberalni, czy mamy być gotowi do obrony i walki przeciw każdej nowej rzeczy, czyli być konserwatywni? Ryzykować rozmycie, czy ryzykować skostnienie i oderwanie od życia?
Mamy być jak Chrystus.
Przechodząc wśród zbóż, uczniowie zrywali kłosy i jedli w szabat wbrew Prawu, a on ich bronił. „Miłosierdzia chcę, nie ofiary”. (Mt 12, 1-8)
Kobiecie cudzołożnej (J 8, 1-11) pozwolił odejść nie dlatego, że była bez winy, ale dlatego, że widział jej „idź i nie grzesz więcej”, widział nadzieję przyszłego dobra. Nigdy nikogo nie przekreślił. Przebaczyć to wierzyć w dobro w nas. Czasem głęboko ukryte. Wierzyć, że twarz się odmieni. Gdy brat Twój znów pokaże tę gorszą, często złą po raz któryś, przestań liczyć, ile to już było razy. Siedem, siedemnaście, siedemset siedemdziesiąt siedem? Popatrz na niego i zobacz człowieka. Może nikt nigdy nie patrzył z miłością, cierpliwością i litością. „Darowałem ci cały dług, bo mnie prosiłeś. Czy i ty nie powinieneś był zmiłować się nad swoim dłużnikiem, tak jak i ja zmiłowałem się nad tobą? I pan rozgniewany wydał go katom, dopóki nie odda mu całego długu. Podobnie postąpi z wami mój Ojciec, który jest w niebie, jeśli każdy z was szczerze nie przebaczy swojemu bratu.”
Kościół musi mieć twarz Chrystusa. Twarz pełną emocji, cierpliwości, miłości i litości. Twarz człowieka, który odchodził, gdy nie chciano go słuchać i nie pozwalał spuszczać ognia na tych, którzy go odrzucili: „Panie, jeśli chcesz, powiemy, aby ogień zstąpił z nieba i zniszczył ich. Lecz On odwrócił się i skarcił ich. Poszli więc do innej wioski.” (Łk 9, 54-56)
Twarz zdecydowaną, mocną. Co w niej musiało być, że przeszedł bez szkody przez rozwścieczony tłum, który chciał go zrzucić ze skały (Łk 4, 30), że rozwalił cały bazar przed świątynią i nikt go nie zatrzymał (J 2, 13-22), że w końcu żołnierze, którzy przyszli go pojmać w ogrodzie oliwnym, na dźwięk Jego słów cofnęli się i upadli na ziemię (J 18, 6).
Był liberalny czy konserwatywny? Ten, który przyszedł rzucić ogień na ziemię i pragnął bardzo, by ten już zapłonął, choć wiedział, że „raczej rozłam” niż pokój to przyniesie. Rozłam w jednym domu, między najbliższymi. (Łk 12, 49-53)
Nie ma prawa, które opisze każde ludzkie serce. Chrystus jest Bogiem spotkania i przemiany. To z Nim i za Nim mamy iść. Być jak On. Mówić jak On. Z miłością, litością, mocą, gniewem, czułością i cierpliwością. Po to, byśmy mogli razem dojść do krainy żyjących i nie zgubić po drodze nikogo z naszego stada. (Łk 15, 4-7)