muszę czuć, że coś robię
wolę to czuć
w ciszy Marcie zdaje się, że uciekają jej konieczności. Maria trwa.
Ta cisza w środku, w nas jest przestrzenią i miejscem spotkania. Porządkuje. Tam dotyka Bóg bardzo, bardzo często. Jego delikatność sprawia, że przychodzi w bliskości, w intymności. W tym, że On Jest i ja jestem.
Wznieść się z robić do być. Zaryzykować swój czas. Mogę nie poczuć Jego dotknięcia, nie zmądrzeć i nie dotrzeć na wyżyny mistycyzmu. Nawet spore szanse są na to. Zaryzykować, że nic się nie stanie. To jest miłość w modlitwie.