Wróciłam właśnie z wakacyjnych wojaży, pozapisywałam dzieci na zajęcia i szykuję się mentalnie na dowożenie ich, czekanie, zimę, szarość, czekanie z młodszymi, gdy starsze korzystają z zajęć, nudę, monotonię i marnowanie czasu, mojego cennego czasu! Zaglądam do Faustyny. Gdy pisała słowa, na które dzisiaj trafiłam, miała 32 lata, była rok ode mnie młodsza. Zanotowała:
” 6 IX 1937. Dziś mam zmianę obowiązku z ogrodu do pustyni furty. Poszłam na chwilę rozmowy do Pana, prosiłam Go o błogosławieństwo i łaski do wiernego spełnienia powierzonego mi obowiązku. Usłyszałam słowa: *Córko moja, ja zawsze jestem z tobą; dałem ci możność ćwiczenia się w uczynkach miłosierdzia, które będziesz wykonywać według posłuszeństwa. Wielką sprawisz mi przyjemność, jeżeli codziennie wieczorem pomówisz ze mną szczególnie o tym obowiązku.* Uczułam, że Jezus dał mi nową łaskę do tego urzędu, lecz pomimo to zamknęłam się głębiej w Jego Sercu.
<Dz. 1267>
Moje świeckie, rodzinne życie, a takie podobne. I Pan Jezus, który chce z nami codziennie rozmawiać o tych nudnych obowiązkach, o tym naszym „nic takiego”, „normalnie”, „jak zawsze”, „nudy”.
Niech nam Pan błogosławi w codzienności 🙂