„Co do mnie, przyznaję, że ilekroć myślę o świętych, czuję, jak we mnie rozpala się płomień wielkich pragnień.” – tak, owszem, przyznaję tak samo, jak Bernard. Bardzo przyznaję. Zawsze, od kiedy pamiętam, lubiłam czytać i słuchać o ludziach, którzy robi to co trzeba, kiedy trzeba, którzy potrafili przejść jakoś dalej niż oni sami i żyć szerzej niż standard. Bardzo mi się podoba wizja nieustępliwej miłości, ciągłego dążenia do tego, co w górze i nieustępliwego wybierania dobra. Jak tak ustawię się we właściwą stronę, to nawet mycie setny raz tego samego garnka w kuchni, nabiera sensu.

„Byłoby rzeczą niegodną, aby ten, kto przynależy do Głowy ukoronowanej cierniami, szukał łatwego życia…”

Bardzo nie lubię, gdy ludzie radzą mi zwolnić albo odpuścić: „Kasia, daj spokój, to ciężko”. Odpowiadam wtedy z uśmiechem, że zazwyczaj to, co cenne, wymaga wysiłku. I naprawdę tak myślę. Dlaczego wciąż, tak wielu ludzi wkoło, namawia do spoczywania na laurach? Nie godzi się szukać łatwego życia, nie łatwość ani nie wygoda są wartością.

Kazanie św.Bernarda, opata. Sermo 2: Opera omnia, Edit.Cisterc. 5 s. 364-368

Na cóż potrzebne świętym wygłaszane przez nas pochwały, na cóż wreszcie cała ta uroczystość? Po cóż im chwała ziemska, skoro zgodnie z wierną obietnicą Syna sam Ojciec niebieski obdarza ich chwałą? Na cóż im nasze śpiewy?

Tak naprawdę, gdy obchodzimy ich wspomnienie, my sami odnosimy korzyść, nie oni. Co do mnie, przyznaję, że ilekroć myślę o świętych, czuję, jak we mnie rozpala się płomień wielkich pragnień.

Pierwszym pragnieniem, które wywołuje albo pomnaża w nas wspomnienie świętych, jest chęć przebywania w ich upragnionym gronie, zasłużenie na to, aby się stać współobywatelami i współmieszkańcami błogosławionych, nadzieja połączenia się z zastępami patriarchów, ze zgromadzeniem proroków, z orszakiem Apostołów, z niezmierzoną rzeszą męczenników, wspólnotą wyznawców, z chórem dziewic, wreszcie zjednoczenie się i radość we wspólnocie Wszystkich Świętych.

Kościół pierworodnych chce nas przyjąć, a nas to niewiele obchodzi, pragną nas spotkać święci, my zaś nie zważamy na to, oczekują nas sprawiedliwi, a my się ociągamy.

Obudźmy się wreszcie bracia, powstańmy z Chrystusem. Szukajmy tego co w górze; do tego, co w górze podążajmy.

Drugim pragnieniem , które budzi w nas wspomnienie świętych, jest aby Chrystus, nasze życie, ukazał się tak jak im również i nam, abyśmy i my ukazali się z Nim w chwale. Teraz bowiem nasza Głowa, Chrystus, objawia się nam , nie jakim jest, ale jakim się stał dla nas. Ukoronowany nie chwałą, ale cierniami naszych grzechów. Byłoby rzeczą niegodną, aby ten, kto przynależy do Głowy ukoronowanej cierniami, szukał łatwego życia, albowiem purpura nie jest dlań oznaką chwały, ale hańby. Nadejdzie chwila pojawienia się Chrystusa i jego śmierć nie będzie już głoszona. Wówczas poznamy, że i my umarliśmy, a nasze życie ukryte jest w Chrystusie. Ukaże się Głowa w chwale, a wraz z nią zajaśnieją uwielbione członki. Wtedy to Chrystus odnowi nasze ciało poniżone upodobniając je do chwały Głowy, którą jest On sam.

Do tej chwały podążajmy bezpiecznie i z całą usilnością. Aby zaś dane nam było pragnąć i dążyć do tak wielkiego szczęścia, powinniśmy się starać o pomoc świętych. Za ich łaskawym wstawiennictwem otrzymamy to, co przerasta nasze możliwości.

Spotkajmy się w niebie!

Kliknij i udostępnij. Warto.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *