Czytałam wczoraj dzieciakom Ewangelię wg Łukasza i wciąż chodzi mi po głowie miłosierny ojciec wybiegający na spotkanie swojego młodszego, upokorzonego syna. Myślałam już nieraz o tym, że ojciec musiał go wyglądać, skoro ujrzał z daleka, wybiegł do niego, choć nie wypadało mu tak robić, ale jest jeszcze jeden szczegół, który nigdy wcześniej nie przykuł mojej uwagi – miejsce ich pojednania.