Dialog małżeński to jeden z fundamentów formacji w Domowym Kościele. Małżonkowie nie tylko spotykają się ze sobą i swoimi problemami, ale przede wszystkim uczą się nie zapominać, że to oni tworzą rodzinę i są odpowiedzialni za jej funkcjonowanie. Podjęła się napisać o tym Katarzyna Kajzar, która wraz z mężem Dominikiem jest w 3 Kręgu Kościoła Domowego w naszej parafii.
Dialog małżeński to coś innego niż po prostu rozmowa. Choć jesteśmy parą, która zawsze dużo rozmawiała, to jednak w zobowiązaniu do comiesięcznego dialogu, które towarzyszy udziałowi w Domowym Kościele odkryliśmy przykurzony już trochę skarb, jakim jest patrzenie w siebie i w siebie nawzajem.
“W siebie” to nie to samo co “na siebie”. Kiedy zakochani patrzą sobie w oczy, próbują rozszyfrować tę drugą osobę: kim jest, jakie ma zamiary, czy można wiązać z nim / z nią swoją przyszłość, zaufać? Zadajemy sobie nawzajem różne pytania, opowiadamy historie z naszej przeszłości i teraźniejszości, staramy się złożyć z tego, co słyszymy i widzimy wizję drugiego człowieka i przyszłości, jaka nas z nim czeka.
Z czasem to pragnienie poznania drugiej osoby kurzy się w pyle dnia. Bo przecież tyle się dzieje: sprzątanie, wynoszenie śmieci, odwiedziny u rodziny, spotkania z przyjaciółmi, logistyka odwożenia, przywożenia, odprowadzania, opiekowania się dziećmi, nie mówiąc o wizytach u lekarzy, dentystów, często dodatkowych terapiach. Gdzie tu jeszcze miejsce na opowiedzenie tego, co wydarzyło się w pracy, w tramwaju po drodze, jaką ciekawostkę usłyszeliśmy czy przeczytaliśmy?
Omówienie z sobą wszystkiego, co dzieje się w życiu jest niemożliwe. W każdym razie my nie jesteśmy w stanie tego zrobić. Chociaż zawsze mówiliśmy sobie wzajemnie o tym, co dla nas w danym momencie najważniejsze, to jednak uciekało gdzieś patrzenie, milczenie i wsłuchanie się w siebie.
Lubimy nasze spotkanie zaczynać od wizyty w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach. Jest tam wieczysta adoracja Najświętszego Sakramentu. Kilka minut przed Nim to czas na oddanie Bogu naszego spotkania.
Randki zwykle nie mają swojej struktury, wydaje nam się jednak, że małżeński dialog powinien mieć plan. Pewnie nigdy nie będziemy się go sztywno trzymać – jeszcze się nam to nie zdarzyło – ale dobrze, jeśli jest. Sprowadza rozmowę do spraw bardzo ważnych, a niekrzykliwych. Tych, które lubią siedzieć cicho, całymi latami niewypowiedziane. Oto kilka przykładowych pytań dotyczących relacji:
- Jak się czuję?
- Za co chcę podziękować małżonkowi – konkretna rzecz, która wydarzyła się od ostatniego naszego spotkania.
- Za co chcę przeprosić – konkretna rzecz, która wydarzyła się od ostatniego naszego spotkania.
- Jaka jest teraz moja wiara, moja relacja z Bogiem?
- Co dzieje się w naszym małżeństwie? Jaka jest nasza relacja?
- Jaka jest relacja z naszymi dziećmi?
- Jaka jest nasza relacja z rodziną? Czy budujemy więź, jakie są nasze potrzeby, ich potrzeby?
Warto też nie unikać pytań trudniejszych, dotyczących tego, co boli:
- Czego nie dostałem/dostałam w ostatnim czasie?
- Gdzie się zawiodłem / zawiodłam?
- Kiedy poczułam się dotknięta / poczułem się dotknięty tym, co zrobiłaś / zrobiłeś?
Jest taka mądra zasada: na każdą złą rzecz, którą komuś mówisz, powiedz trzy dobre. Dialog małżeński to nie tylko czas spotkania, ale też naprawiania i przebudowywania tego, co nie jest w naszej relacji super i co chcielibyśmy zmienić: poprawić albo wyeliminować. Są takie rzeczy u każdego. Jako przykład podaje się tutaj zwykle skarpetki, które nie lądują w koszu na pranie, a gdzieś obok, albo buty, które po przyjściu do domu leżą gdzieś zamiast trafić do szafki, ale myślę, że czas na mówienie o swoich zranieniach, może dotyczyć czegoś znacznie bardziej osobistego. Np. “zaczęłam Ci opowiadać o czymś, co jest dla mnie trudne, a ty żartowałeś i nie słuchałeś. Chciałam się z tobą podzielić i otrzymać wsparcie i akceptację, ale zostałam z tym sama.” Albo “Potrzebowałem odpocząć, a Ty mi nie pozwoliłaś. Źle się czułem, łapało mnie przeziębienie i nie wzięłaś tego pod uwagę.”
To wielka sztuka rozmawiać o trudnych momentach naszego razem. Dlatego zaczynamy nasze spotkanie od modlitwy, żeby zaprosić do tego Ducha Świętego z Jego łagodnością, aby podpowiadał odpowiednie słowa i wlewał w nas Jego bezwarunkową, nieskończoną miłość. Każdy podczas dialogu musi zostać wysłuchany i każdy musi cały czas mieć pewność, że jest kochany, chciany, wybrany.
Dobrze jest dialog połączyć z regułą życia. To kolejne zobowiązanie Domowego Kościoła. Członkowie nieustannie pracują nad sobą i nad swoją relacją. Reguła często wypływa z samej treści dialogu: jeśli widzimy, że coś w naszym życiu było dobre, możemy podjąć się zobowiązania, że będziemy to robić. Podobnie warto wyeliminować to, co mniej fajne. Reguła życia ma być niewielką, konkretną rzeczą, jaką podejmujemy wspólnie albo indywidualnie za wiedzą współmałżonka. My pracowaliśmy ostatnio nad zwyczajami dotyczącymi utrzymywania porządku w domu, teraz chcemy lepiej wykorzystywać nasze wieczory i popołudnia, więc postanowiliśmy, że nie pozwolimy im biec własnym torem, tylko zawsze powiemy sobie nawzajem, co planujemy. Daje to czas na wprowadzenia korekt.
Bardzo nam wszystkim życzę, żebyśmy mieli w sobie chęć i odwagę do robienia rzeczy dobrych i do budowania relacji całe życie. Święta to dobry czas na spotkania.