Powiedziałam dzieciom wczoraj o śmierci pani, która odwiedziła nas jakiś czas temu. Widziałam klepsydrę na drzwiach domu. Panią spotkaliśmy latem na spacerze, wymieniłam z nią kilka zdań, szłyśmy razem i gdy doszliśmy już do naszego domu, zaprosiłam na herbatę. Bardzo ucieszyłam się, gdy pani Stasia skorzystała z propozycji. To nie zdarza się często – większość ludzi nie decyduje się wejść. Spędziliśmy miło 2h. Potem nieraz widywałyśmy się gdzieś na osiedlu, rozmawiałyśmy. Kiedyś prosiła, żeby zamówić jej coś przez internet. Taka zwykła relacja. Zawsze było w niej wiele śmiechu i radości.
Wytłumaczyłam dzieciom, co jest napisane na kartce na drzwiach.
– Dlaczego umarła?
– Nie wiem. Tu jest tylko napisane, że „zasnęła w Panu”. Chyba nie chorowała.
Poszliśmy kawałek dalej, pogrzebaliśmy w resztkach śniegu znalezionym nieopodal patykiem, poprawiłam szalik, zaordynowałam zmianę kierunku spaceru.
– Mamo, to ona teraz poznała wielkość Boga.
– Tak. Poznała Jego wielkość…
– Ty też kiedyś poznasz.
– Poznam. Kiedyś tak.